
To była bardzo udana imprezka w gronie przesympatycznych znajomych i przyjaciół.
A jak wiadomo, ...nie ważne gdzie, ważne z kim..., od doborowego towarzystwa zależy klimacik na imprezie! W walentynkowy wieczór BOGOTA pękała w szwach, a my dzięki naszej kochanej organizatorce Ani, mieliśmy wygodną kanapkę w loży blisko baru... :-), z którego miły pan Bartek przynosił "zimne napoje".

na parkiecie było bardzo tłoczno... siorka i szwagier zatracali się w tańcu ;-)

w przerwie pomiędzy tanecznymi wyczynami ,
panowie prowadzili męskie rozmowy w loży..., dwa Michały wyraźnie się rozumieją...:-))

pastelowe dziewczyny...
zabawa była przednia... :-))... pierwszy tancerz Bogoty na parkiecie...
imprezka była przesympatyczna:)) ale proszę o zdjęcia kiedy nasz maserak był na parkiecie:))
OdpowiedzUsuń